*Liam*
- Błagam was… Poszukajmy go… Zróbmy coś! – powtarzałem jak nakręcony próbując wbić im to do głowy.
- Liam do jasnej cholery! Ja nie chcę go znać, rozumiesz?! Przynajmniej teraz widzieć na oczy… - wywrzeszczał zdenerwowany Lou.
- Posłuchaj. – zacząłem najpoważniej chyba jak umiałem. – Wiesz jaki on jest… Wiem, że Julia jest ci bliska, zresztą jak i nam… Nie zawalajmy zespołu, proszę cię. Przecież niedługo koniec wakacji, one wyjadą…
- Wyjadą… Żeby to było takie proste… - wyszeptał tak, że ledwo można było usłyszeć.
- Zaczyna się ściemniać, proszę… - prosiłem nie dając za wygraną.
- Dobra, okej. Możemy iść i go poszukać, ale ja nie ręczę za siebie. – odparł wstając z kanapy.
*Monica*
Siedziałyśmy na balkonie gadając o wszystkim i o niczym. Nie, stop. W sumie to tylko jednym. O tym jakimi cholernymi dupkami są faceci. To takie true story, żaden nie jest święty. Zwłaszcza ten pieprzony ‘Harreh’. Ugh, nie wiem jak mogę wypowiedzieć to imię. Przez to co jej zrobił powinien zgnić w piekle.
Od tej całej paplaniny połączonej z płaczem wyrwał nas dźwięk mojego telefonu. „Poszliśmy go poszukać, niedługo będziemy. Love ya x” – esemes od Louiego.
- Zostałyśmy same. Chyba czas coś przekąsić, idę zrobić kolację. – rzuciłam wstając z już lekko przechłodzonej terakoty.
- A gdzie chłopcy? – zainteresowała się odwracając się natychmiastowo.
- Ee, co zjesz?
- Nie jestem głodna, dzienky.
*Julia*
Jeszcze poszli go szukać. A szukajcie, kij wam w dupe.
Zamknęłam balkon i rzuciłam się na łóżko. Wytarłam łzy i ścisnęłam emocje. Miałam dwa postanowienia: zmienić się i nie wracać do tego co było. Było, było…
Nie miałam zamiaru udawać takiej niewinnej, uroczej dziewczynki.
Jeszcze kilka dni i wracam do siebie, oh Boże, jaka ulga… Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale cóż… Na pewno będzie mi brakować tych wszystkich wspomnień, przeżyć, ich… ICH… Nie, nie. Nie Harrsa, oo niee…
Poniosłam się z łóżka i zaczęłam rozglądać po pokoju… Pf. Delikatnie otworzyłam drzwi i zeszłam na dół.
- Pomóc ci? – zapytałam spoglądając na Monn.
- Nie, dzięki, ale weź poszukaj jakiegoś dobrego filmu, może romansidło, przynajmniej się 2 rozkleimy. – odparła wychylając się do salonu.
- Jasne. Przy okazji odwiedzę barek.
Wygrzebałam jakąś płytę i skierowałam się w stronę szafki. Jacobsen Vintage, Romanée Conti, Black Bowmore, Ballantine's i dziesiątki innych.
- Widzę, że na bogato panowie, na bogato… - pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.
Ostatecznie wybrałam zwykłego Jacka Danielsa i wróciłam na kanapę. Chwilę potem dołączyła do mnie Moni i włączyłyśmy film popijając jak na razie, z umiarem.
- Czemu wybrałaś akurat ‘Take the Lead’?! Najlepszy, na którym ryczałam jak dziecko i zawszę będę! – wyjęczała blondynka.
- Przecież sama chciałaś inteligencie! – odparłam robiąc dziwny grymas.
- Ale po tym będę miała uraz przez kilka następnych tygodni! A zresztą… Następny wybieram ja. Zróbmy małą przerwę, pójdę wziąć prysznic i wrócimy do oglądania. – rzuciła wstając z kanapy.
Gapiłam się jak debil w czarny ekran telewizora. Tak czy siak, aż tak twarda nie jestem… Moje policzki znów zrobiły się mokre a ja chciałam po prostu rozwalić to co miałam po ręką. Opanowałam się jak mogłam i wstałam z sofy.
- Dobry Ballantine's nie jest zły… - pomyślałam wyjmując z szafki ‘niedrogie’ alko.
Usiadłam na podłodze opierając się plecami o fotel. Odkręciłam butelkę i wzięłam kilka sporych łyków. Nie powiem – trzepało nieźle. O to chodziło? Być może…
*Monica*
Schodziłam po schodach z kocem w ręku i paczką Malboro. Parter i… o Jezu.
- Julia?! Boże dziewczynooo… Wyglądasz jak nieżywa, jesteś najebana w 4 dupy. – wymamrotałam próbując ją podnieść… Oh goood! Ni chuja.
Ale jak na zbawienie usłyszałam przekręcający się klucz w drzwiach…
- Co tu się działo?! – wywrzeszczał Louis podbiegając do nas.
Oczywiście wszystko po kolei, bla, bla…
- Jak mogłaś zostawić ją samą?! Nie powinna być teraz sama! Mon! – krzyczał pretensjonalnie.
- Słucham?! A co ja jestem do jasnej cholery?! Jakaś niańka?! Z mojej winy się upiła?! Louis co ty pierdolisz?! Ona się tylko upiła a nie zabiła! Przepraszam milordzie, że chciałam wziąć tylko prysznic! – wykrzyczałam i pobiegłam na górę trzaskając drzwiami od pokoju.
*Zayn*
- Ja pierdole, Louis… - wysyczałem patrząc na niego złowrogo.
Wziął głęboki oddech a następnie zakrył twarz rękoma.
- Dobra, zanieśmy ją do siebie. – rzucił Liam próbując ją podnieść.
Lilo ‘zaprowadzili’ Jull na górę a my z Hazz zostaliśmy na dole.
- Jutro pogadamy. – wysyczałem mijając chłopaka.
*Louis*
Liam wrócił do siebie a ja…
- Mon… Błagam otwórz! – prosiłem stojąc pod drzwiami. – Gdzie ja do cholery mam spać?!
- Mi to lotto. Spierdalaj na kanape, won szatanie. – odparła śmiejąc się sarkastycznie. – Taki chuj <klik>
- I tak cie kocham. – rzuciłem mijając drzwi od NASZEGO pokoju.
*Julia*
Obudziłam się z… cholernym bólem głowy i… dużym kacem? Nie wiem ile wypiłam, ale na tyle dużo, że nie pamiętam jak tu się znalazłam. Lekko się podniosłam a już czułam jak mi głowa pęka.
Delikatnie uchyliłam drzwi i zeszłam na dół.
W kuchni nikogo nie było i dzięki Bogu.
Nalałam szklankę zimnej wody i zaczęłam pić.
- Cześć. – usłyszałam w pewnym momencie głos, od którego mało się nie zachłysnęłam.
Odwróciłam się i… zamarłam. Co ON tu robił?!?!
Dolałam jeszcze kilka łyków wody i… chlusnęłam mu w twarz.
- Dzień dobry kochanie. – odparłam z sarkazmem.
Stał nie wiedząc co robić a ja pobiegłam czym prędzej na górę.
Przykucnęłam na łóżku i nie mogłam zebrać myśli, ale postanowienie nie było do dłuższego namysłu: wyjeżdżam.
Wygrzebałam walizki i wywaliłam wszystkie ciuchy z szafy i komody.
Po jakiejś półtorej godzinie byłam już gotowa <klik> i spakowana.
Wytargałam torby z pokoju i próbowałam je ‘stoczyć’ na dół, na którym każdy był.
- Julia?! Co ty robisz?! – wywrzeszczał dość ‘przerażony’ Louis.
- W tym momencie słucham twoich pisków. A tymczasem wracam do domu. – odparłam uciekając wzrokiem.
- Juulll, zostań proszę. – mówił próbując opanować emocje.
- Po co? Powiedz mi do cholery po co?! Żebym mogła patrzeć na to coś, które w tym momencie siedzi na kanapie i żre moje chipsy?! – wywrzeszczałam chcąc zatrzymać łzy.
- Nie możesz wrócić… - wyszeptał pocierając niezaradnie czoło.
- Co? – zdziwiłam się robiąc dziwny grymas.
- Nie masz gdzie… - wydusił spoglądając na mnie pustym wzrokiem.
____________________
Massive sorry za tak długą nieobecność, ale... hm... nie wiem tak na prawdę sama. Szczerze mówiąc to najzwyczajniej nie chciało mi się go pisać, ani nie miałam motywacji żeby go tu dodać...
UWAGA! Wprowadzam nową zasadę... Nie wiem czy na zawsze, jak na razie tylko na jakiś czas. A więc: min. 30 komentarzy - nowy rozdział. Przepraszam, że cokolwiek wymuszam, ale nic nie mam do stracenia...
Pozdrawiam x
- Błagam was… Poszukajmy go… Zróbmy coś! – powtarzałem jak nakręcony próbując wbić im to do głowy.
- Liam do jasnej cholery! Ja nie chcę go znać, rozumiesz?! Przynajmniej teraz widzieć na oczy… - wywrzeszczał zdenerwowany Lou.
- Posłuchaj. – zacząłem najpoważniej chyba jak umiałem. – Wiesz jaki on jest… Wiem, że Julia jest ci bliska, zresztą jak i nam… Nie zawalajmy zespołu, proszę cię. Przecież niedługo koniec wakacji, one wyjadą…
- Wyjadą… Żeby to było takie proste… - wyszeptał tak, że ledwo można było usłyszeć.
- Zaczyna się ściemniać, proszę… - prosiłem nie dając za wygraną.
- Dobra, okej. Możemy iść i go poszukać, ale ja nie ręczę za siebie. – odparł wstając z kanapy.
*Monica*
Siedziałyśmy na balkonie gadając o wszystkim i o niczym. Nie, stop. W sumie to tylko jednym. O tym jakimi cholernymi dupkami są faceci. To takie true story, żaden nie jest święty. Zwłaszcza ten pieprzony ‘Harreh’. Ugh, nie wiem jak mogę wypowiedzieć to imię. Przez to co jej zrobił powinien zgnić w piekle.
Od tej całej paplaniny połączonej z płaczem wyrwał nas dźwięk mojego telefonu. „Poszliśmy go poszukać, niedługo będziemy. Love ya x” – esemes od Louiego.
- Zostałyśmy same. Chyba czas coś przekąsić, idę zrobić kolację. – rzuciłam wstając z już lekko przechłodzonej terakoty.
- A gdzie chłopcy? – zainteresowała się odwracając się natychmiastowo.
- Ee, co zjesz?
- Nie jestem głodna, dzienky.
*Julia*
Jeszcze poszli go szukać. A szukajcie, kij wam w dupe.
Zamknęłam balkon i rzuciłam się na łóżko. Wytarłam łzy i ścisnęłam emocje. Miałam dwa postanowienia: zmienić się i nie wracać do tego co było. Było, było…
Nie miałam zamiaru udawać takiej niewinnej, uroczej dziewczynki.
Jeszcze kilka dni i wracam do siebie, oh Boże, jaka ulga… Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale cóż… Na pewno będzie mi brakować tych wszystkich wspomnień, przeżyć, ich… ICH… Nie, nie. Nie Harrsa, oo niee…
Poniosłam się z łóżka i zaczęłam rozglądać po pokoju… Pf. Delikatnie otworzyłam drzwi i zeszłam na dół.
- Pomóc ci? – zapytałam spoglądając na Monn.
- Nie, dzięki, ale weź poszukaj jakiegoś dobrego filmu, może romansidło, przynajmniej się 2 rozkleimy. – odparła wychylając się do salonu.
- Jasne. Przy okazji odwiedzę barek.
Wygrzebałam jakąś płytę i skierowałam się w stronę szafki. Jacobsen Vintage, Romanée Conti, Black Bowmore, Ballantine's i dziesiątki innych.
- Widzę, że na bogato panowie, na bogato… - pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.
Ostatecznie wybrałam zwykłego Jacka Danielsa i wróciłam na kanapę. Chwilę potem dołączyła do mnie Moni i włączyłyśmy film popijając jak na razie, z umiarem.
- Czemu wybrałaś akurat ‘Take the Lead’?! Najlepszy, na którym ryczałam jak dziecko i zawszę będę! – wyjęczała blondynka.
- Przecież sama chciałaś inteligencie! – odparłam robiąc dziwny grymas.
- Ale po tym będę miała uraz przez kilka następnych tygodni! A zresztą… Następny wybieram ja. Zróbmy małą przerwę, pójdę wziąć prysznic i wrócimy do oglądania. – rzuciła wstając z kanapy.
Gapiłam się jak debil w czarny ekran telewizora. Tak czy siak, aż tak twarda nie jestem… Moje policzki znów zrobiły się mokre a ja chciałam po prostu rozwalić to co miałam po ręką. Opanowałam się jak mogłam i wstałam z sofy.
- Dobry Ballantine's nie jest zły… - pomyślałam wyjmując z szafki ‘niedrogie’ alko.
Usiadłam na podłodze opierając się plecami o fotel. Odkręciłam butelkę i wzięłam kilka sporych łyków. Nie powiem – trzepało nieźle. O to chodziło? Być może…
*Monica*
Schodziłam po schodach z kocem w ręku i paczką Malboro. Parter i… o Jezu.
- Julia?! Boże dziewczynooo… Wyglądasz jak nieżywa, jesteś najebana w 4 dupy. – wymamrotałam próbując ją podnieść… Oh goood! Ni chuja.
Ale jak na zbawienie usłyszałam przekręcający się klucz w drzwiach…
- Co tu się działo?! – wywrzeszczał Louis podbiegając do nas.
Oczywiście wszystko po kolei, bla, bla…
- Jak mogłaś zostawić ją samą?! Nie powinna być teraz sama! Mon! – krzyczał pretensjonalnie.
- Słucham?! A co ja jestem do jasnej cholery?! Jakaś niańka?! Z mojej winy się upiła?! Louis co ty pierdolisz?! Ona się tylko upiła a nie zabiła! Przepraszam milordzie, że chciałam wziąć tylko prysznic! – wykrzyczałam i pobiegłam na górę trzaskając drzwiami od pokoju.
*Zayn*
- Ja pierdole, Louis… - wysyczałem patrząc na niego złowrogo.
Wziął głęboki oddech a następnie zakrył twarz rękoma.
- Dobra, zanieśmy ją do siebie. – rzucił Liam próbując ją podnieść.
Lilo ‘zaprowadzili’ Jull na górę a my z Hazz zostaliśmy na dole.
- Jutro pogadamy. – wysyczałem mijając chłopaka.
*Louis*
Liam wrócił do siebie a ja…
- Mon… Błagam otwórz! – prosiłem stojąc pod drzwiami. – Gdzie ja do cholery mam spać?!
- Mi to lotto. Spierdalaj na kanape, won szatanie. – odparła śmiejąc się sarkastycznie. – Taki chuj <klik>
- I tak cie kocham. – rzuciłem mijając drzwi od NASZEGO pokoju.
*Julia*
Obudziłam się z… cholernym bólem głowy i… dużym kacem? Nie wiem ile wypiłam, ale na tyle dużo, że nie pamiętam jak tu się znalazłam. Lekko się podniosłam a już czułam jak mi głowa pęka.
Delikatnie uchyliłam drzwi i zeszłam na dół.
W kuchni nikogo nie było i dzięki Bogu.
Nalałam szklankę zimnej wody i zaczęłam pić.
- Cześć. – usłyszałam w pewnym momencie głos, od którego mało się nie zachłysnęłam.
Odwróciłam się i… zamarłam. Co ON tu robił?!?!
Dolałam jeszcze kilka łyków wody i… chlusnęłam mu w twarz.
- Dzień dobry kochanie. – odparłam z sarkazmem.
Stał nie wiedząc co robić a ja pobiegłam czym prędzej na górę.
Przykucnęłam na łóżku i nie mogłam zebrać myśli, ale postanowienie nie było do dłuższego namysłu: wyjeżdżam.
Wygrzebałam walizki i wywaliłam wszystkie ciuchy z szafy i komody.
Po jakiejś półtorej godzinie byłam już gotowa <klik> i spakowana.
Wytargałam torby z pokoju i próbowałam je ‘stoczyć’ na dół, na którym każdy był.
- Julia?! Co ty robisz?! – wywrzeszczał dość ‘przerażony’ Louis.
- W tym momencie słucham twoich pisków. A tymczasem wracam do domu. – odparłam uciekając wzrokiem.
- Juulll, zostań proszę. – mówił próbując opanować emocje.
- Po co? Powiedz mi do cholery po co?! Żebym mogła patrzeć na to coś, które w tym momencie siedzi na kanapie i żre moje chipsy?! – wywrzeszczałam chcąc zatrzymać łzy.
- Nie możesz wrócić… - wyszeptał pocierając niezaradnie czoło.
- Co? – zdziwiłam się robiąc dziwny grymas.
- Nie masz gdzie… - wydusił spoglądając na mnie pustym wzrokiem.
____________________
Massive sorry za tak długą nieobecność, ale... hm... nie wiem tak na prawdę sama. Szczerze mówiąc to najzwyczajniej nie chciało mi się go pisać, ani nie miałam motywacji żeby go tu dodać...
UWAGA! Wprowadzam nową zasadę... Nie wiem czy na zawsze, jak na razie tylko na jakiś czas. A więc: min. 30 komentarzy - nowy rozdział. Przepraszam, że cokolwiek wymuszam, ale nic nie mam do stracenia...
Pozdrawiam x
Jak to nie ma gdzie !? :O no ładnie ładnie . Nie pozostaje mi nic innego jak czekać :*
OdpowiedzUsuńSzkoda , ze tak pozno ale bylo warto . O co Louis'owi chodzi ?. Czekam z niexierpliwoscia .
OdpowiedzUsuńCzemu nie ma gdzie? O.o Troche długo nie dodawałaś ale rozumiem cię brak weny -.- . Czekam na nn:D
OdpowiedzUsuńSuper ten rozdział i jak zwykle mnie ciekawi co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńGenial czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKocham twój blog.
OdpowiedzUsuńNextt..;)
Next please :)
OdpowiedzUsuńjak będzie 30 komentarzy to sie będę cieszyć:)
OdpowiedzUsuńświetne
OdpowiedzUsuńczekam na 30 komentarrzyy :) no i jak zawsze, pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńNext next next ! :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńUz nie moge sie doczekac pozdrawiam czekam z niecierpliwoscia na nasepny rizdzial
OdpowiedzUsuńszybko dodawaj bo nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńna hard-blan-sensitive.bogspot.com pojawił się już 23 rozdział, zapraszam do komentowania, wyrażania swojej opini oraz licze na to że zaobserwujesz naszego bloga, możesz liczyć na rewanż, z góry przepraszam za spam, :) - jess
OdpowiedzUsuńUbóstwiam ♥ noo trochę Cię nie było-nie rób nam tego ! kolejny interesujący rozdział, ciekawe czemu nie ma gdzie wrócić ;> Twój blog jest fenomenaaalny :Dmassive thank you za nowy rozdział i wyczekuję kolejnego!
OdpowiedzUsuńCaroline xoxo
Poprostu nie moge opisac moich uczuc dotyczacych tego rodzialu pisz dalej
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z powyższymi ;DDDD Czekam nn <3 Julkaxxxxx
OdpowiedzUsuńPisz dalej plisss i love u:-* ciekawość mnie zżera co z Jull:-D
OdpowiedzUsuńMEGA BLOG <3333 w jeden dzien wszytskie 28 rozdzialy przeczytalam XD
OdpowiedzUsuńno ej ranisz mnie że muszę czekać :C
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://myheartlungmotion.blogspot.com/
Czekam ! :)
OdpowiedzUsuńBOŻE ? ONA NIE MOŻE WYJECHAĆ ! ONA MA BYĆ Z MALIKIEM ! :C
OdpowiedzUsuńona ma być z Harrymmmmmmm! :O
UsuńBoże chcemy nowy rozdział ! Chcę wiedzieć co dalej !
OdpowiedzUsuńchcem neksta kocham twego bloga <3
OdpowiedzUsuńzajebisty nie moge sie doczekac nastepnego :)/M.
OdpowiedzUsuńpisz szybko, bo po prostu oszaleję z ciekawości :o
OdpowiedzUsuńWiesz że to jest genialne ! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Julia i Harry się pogodzą, bo gdy oni nie będą razem, to mój świat się zawali :c /Młoda z Liam Payne Zawsze Spoko
Tak poza tym to ja CIĘ KOCHAM , DZIEWCZYNOO <3
Młoda z LPZS miała rację, MASZ TALENT DZIEWCZYNO :O
OdpowiedzUsuńod teraz ten blog będzie przeze mnie bacznie obserwowany :3
EJ JEST JUŻ 30 KOMENTARZY ! CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńjest świetny jak zawsze ! :D Czekam na nowy, mam nadzieje że szybko dodasz <3 ~ A
OdpowiedzUsuń