Przekręciłyśmy kluczyk i otworzyłyśmy dość duże i masywne
drzwi, które robiły zawsze sporo hałasu. Weszłyśmy do środka i zdjęłyśmy nasze
zacne szpilki, w których ledwo co stawiałam kroki. Skierowałyśmy wzrok na
salon, w którym leżeli Niall, Zayn i Liam. Nie musiałyśmy zapalać światła, bo
przed duże okno wpadał blask księżyca, więc wszystko było widać. Machnęłam na
to ręką i ruszyłyśmy na palcach w stronę kuchni. Dochodziły z niej jakieś mało
zrozumiałe szepty. Wparadowałyśmy do środka paląc światło, które niemiłosiernie
kuło w oczy. Ujrzałyśmy siedzącego przy stole Larrego, który ucichł gdy tylko
nas zobaczył.
- A wy co? – spytałam biorąc szklankę i nalewając sobie wody. – Spać nie możecie?
- My?! A co z wami?! Gdzie byłyście?! – wrzeszczał zdenerwowany Louis.
- Kotku, jesteśmy pełnoletnie. – odparłam mało co zwracając na niego uwagę.
- Wiecie jak się martwiliśmy?! – ciągnął nadal niby nieźle wkurzony.
- Niepotrzebnie. – wtrąciła Lisa. – Idę spać, dobranoc.
- Ta, ja też. – poparłam podążając za nią.
Zrzuciłyśmy z siebie niewygodne stroje i położyłyśmy się do łóżek.
Zastanawiało mnie taka jedna rzecz… O czym rozmawiali? Może raczej o kim? Do głowy przyszła mi myśl, że… Louis wkracza do akcji i chce zrobić ‘porządek’ między mną a loczusiem.
Powysilałam jeszcze chwilkę swoje szare komórki a następnie zasnęłam.
Rano Lisa przebudziła mnie ok. 10. Akurat szła brać kąpiel. Nigdy nie mogła zapamiętać, że w drzwiach łazienki jest taki dość wysoki próg, na którego trzeba uważać, bo inaczej wybijesz sobie zęby. Ta nigdy o tym nie pamiętała i kilka razy przyjebała w niego, że mało nie rozwaliła sobie głowy o szafkę. Tym razem tak samo… *jeb!* - rozległ się huk na całą chałupę. Aż podskoczyłam podnosząc głowę i wgapiając się na nią jak wyklina ten ‘jebany’ próg.
Po jakże ‘krótkiej’ kąpieli przyjaciółki ja zajęłam łazienkę. Wzięłam orzeźwiający prysznic, ogarnęłam sie i ubrałam w to <klik>.
Zwlokłam się na dół po szklankę wielce upragnionej wody. Liam pichcił chyba jakiś lunch, bo zapach rozniósł się na cały parter, Lisa, Niall i Zayn oglądali na laptopie jakiś film na balkonie a Hazza wgapiał się w TV.
Przywitałam się z wszystkimi grzecznym „hej” i weszłam do kuchni po napój oraz jakieś w miarę lekkie śniadanie. Jogurty zawsze spoko.
Wzięłam mój breakfast i poszłam do salonu kierując się w stronę Stylesa.
- To ja wychodzę! – wydarł się Louis zbiegając po schodach.
- Idź, idź kocie. Monica czeka. – odparłam puszczając mu oko i lekko się uśmiechając.
Przysiadłam się do Harrolda, który udawał zawzięcie, że ogląda coś w TV. Milczeliśmy. Kątem oka widziałam, że spogląda na mnie, całkiem nieśmiało. Nie wiem czemu, ale to mnie trochę rozbawiło i z trudem hamowałam śmiech. Po chwili zauważyłam, że Zayn z balkonu robi to samo… No dom wariatów! Ochujać można!
Loczuś wstał z sofy, powlókł się do kuchni, ale po chwili wrócił siadając… blisko mnie.
- Miałabyś na coś ochotę? – spytał przyglądając mi się z uwagą.
- No zależy na co. – odparłam śmiejąc się.
- Na przykład na taki spontaniczny wypad nad jezioro? – odparł zachęcająco ruszając brwiami.
- Mraah. A z kim? – ciągnęłam, bo z tego co wiedziałam, reszta miała jakieś plany.
- Ze mną. – wyjaśnił… jakoś nieśmiało…
Charakternie odwróciłam głowę w jego stronę patrząc mu w oczu. Hipnotyzowały…
- Czemu nie. – powiedziałam po chwili odrywając wzrok.
- To o 12 tutaj? – spytał szczerząc swoje białe ząbki.
- Mhm. – odparłam wstając z kanapy i kierując się do pokoju.
Pogrzebałam chwilę w szafie z nadzieję, że znajdę swoje bikini. Uf, znalazłam. Wcisnęłam je na siebie, zarzuciłam ciuchy, rozpuściłam włosy i byłam gotowa. Zgramoliłam się na parter, na którym czekał uradowany Styles… z koszem. WTF?
- Lubisz pikniki? – spytał wskazując na pakunek stojący obok niego.
- Pewnie. – odparłam zakładając balerinki.
Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta i po niedługiej podróży byliśmy na miejscu. Dzięki Bogu plaża była prawie pusta.
Położyłam koc na błyszczącym od gorącego słońca piasku, rozłożyłam parasol i kosz z jedzeniem.
Po woli pozbywałam się po kolei części mojej garderoby pozostając w samym bikini.
Wzrok Hazzy trochę mnie peszył, ale cóż… facet to facet.
Rzuciłam ubrania obok koca kierując wzrok na loczusia, który machał znacząco brwiami… Tak… Podbiegł do mnie, wziął na ręce i po chwili byliśmy już w wodzie.
Popływaliśmy, powygłupialiśmy się. Oczywiście nie odbyło się bez podtapiania, od którego mało co nie znalazłam się na tamtym świecie.
- Przepraszam. – rzucił widząc, gdy się krztusiłam. – Potrzebne będą usta-usta?
- Nie koniecznie. – odparłam ogarniając się, bo jego słowa od razu postawiły mnie w pionie.
Wyszliśmy na brzeg i zabraliśmy się za jedzenie jakiś przekąsek.
Zjadłam co nieco i postanowiłam się trochę poopalać. Długo to tego nie porobiłam… Po kliku minutach Harremu znowu zachciało się zabaw w wodzie. Znienacka wziął mnie na ręce i rzucił z hukiem do lodowatej wody. Moje nagrzane od słońca ciało zaczęło krzyczeć o pomoc. Myślałam, że go zabiję! Wybiegłam z wody kierując się w stronę koca. Byłam w połowie drogi, gdy poczułam, że jakaś dłoń chwyta moją. Potknęłam się o jakiś konar, który nie wiem co robił na plaży i wyjebałam się jak długa pociągając za sobą Stylesa. Zaczęliśmy się w nim tarzać jak jakieś upośledzone dzieci. W końcu nadszedł moment, w którym jego ciało leżało na moim… Przygniatał mnie, ale chuj mnie to obchodziło. Czułam jego zapach, oddech, każdy, najmniejszy ruch ciała… Jego usta… niemiłosiernie zbliżały się do moich… ‘Zrzuciłam’ do na ziemię i ruszyłam się wykąpać w celu zmycia z siebie tego piasku. Wychodząc z niej zauważyłam, że jakieś dziewczyny biegną w nasza stronę.
- Fanki! – pomyślałam. – Czas spierdalać!
W mgnieniu oka zabraliśmy swoje rzeczy i popędziliśmy do samochodu odjeżdżając.
Weszliśmy do domu i udaliśmy się do salonu, w którym wszyscy siedzieli i dziko się od nas uśmiechali. Oprócz Zayna, który udał, że nas nie widzi… Yh… Pooglądaliśmy trochę TV a potem udaliśmy się do swoich pokoi.
- Dziękuję za dziś. – szepnęłam do Harrego dając mu lekkiego buziaka w policzek. – Dobranoc.
- Ja również. Dobranoc. – odparł muskając jak zapewne mi się zdawało moje usta.
Wzięła prysznic a następnie rzuciłam się na łóżko. Zbyłam Liss, która zawzięcie dążyła do rozmowy ze mną o dzisiejszym dniu.
- Jutro. – rzuciłam przekręcając się na bok i zakrywając kołdrą.
Co miałam teraz zrobić? Jak nie wiedziałam co czuję… Czy się w nim zakochałam? Pustka. Nic. Cały czas zastanawiało mnie zachowanie Malika… O co mu chodzi co cholery?
Myśli w końcu dały mi spokój i pozwoliły zasnąć.
________________________________________
I co do przemyśleń co dalej z blogiem... Jestem gotowa go nadal prowadzić, ale... Kilka dni temu napisałam 15 rozdział. Totalnie chujowy... Brak weny od miesiąca... Nie wiem co jest, ale wgle nie mogę się skupić aby cokolwiek napisać... Mam pomysły. Dużo, ogólnie w chuj dużo, ale nie wiem jak je wykorzystać... Jak na razie nie pozostaje mi nic jak zakończyć wszystko na 17 rozdziale... Yh... Sorry. Jeszcze to przemyślę, ale jak na razie to sami widzicie... Teraz przepisuje rozdziały na kompa i wgle mi nie wychodzą ;/ Mam nadzieję, że wena wróci i tak jak obiecałam bd ok. 40 rozdziałów. PRZEPRASZAM JAK NA RAZIE :( a poza tym spada czytalność, mało osób czyta... więc... ;c
- A wy co? – spytałam biorąc szklankę i nalewając sobie wody. – Spać nie możecie?
- My?! A co z wami?! Gdzie byłyście?! – wrzeszczał zdenerwowany Louis.
- Kotku, jesteśmy pełnoletnie. – odparłam mało co zwracając na niego uwagę.
- Wiecie jak się martwiliśmy?! – ciągnął nadal niby nieźle wkurzony.
- Niepotrzebnie. – wtrąciła Lisa. – Idę spać, dobranoc.
- Ta, ja też. – poparłam podążając za nią.
Zrzuciłyśmy z siebie niewygodne stroje i położyłyśmy się do łóżek.
Zastanawiało mnie taka jedna rzecz… O czym rozmawiali? Może raczej o kim? Do głowy przyszła mi myśl, że… Louis wkracza do akcji i chce zrobić ‘porządek’ między mną a loczusiem.
Powysilałam jeszcze chwilkę swoje szare komórki a następnie zasnęłam.
Rano Lisa przebudziła mnie ok. 10. Akurat szła brać kąpiel. Nigdy nie mogła zapamiętać, że w drzwiach łazienki jest taki dość wysoki próg, na którego trzeba uważać, bo inaczej wybijesz sobie zęby. Ta nigdy o tym nie pamiętała i kilka razy przyjebała w niego, że mało nie rozwaliła sobie głowy o szafkę. Tym razem tak samo… *jeb!* - rozległ się huk na całą chałupę. Aż podskoczyłam podnosząc głowę i wgapiając się na nią jak wyklina ten ‘jebany’ próg.
Po jakże ‘krótkiej’ kąpieli przyjaciółki ja zajęłam łazienkę. Wzięłam orzeźwiający prysznic, ogarnęłam sie i ubrałam w to <klik>.
Zwlokłam się na dół po szklankę wielce upragnionej wody. Liam pichcił chyba jakiś lunch, bo zapach rozniósł się na cały parter, Lisa, Niall i Zayn oglądali na laptopie jakiś film na balkonie a Hazza wgapiał się w TV.
Przywitałam się z wszystkimi grzecznym „hej” i weszłam do kuchni po napój oraz jakieś w miarę lekkie śniadanie. Jogurty zawsze spoko.
Wzięłam mój breakfast i poszłam do salonu kierując się w stronę Stylesa.
- To ja wychodzę! – wydarł się Louis zbiegając po schodach.
- Idź, idź kocie. Monica czeka. – odparłam puszczając mu oko i lekko się uśmiechając.
Przysiadłam się do Harrolda, który udawał zawzięcie, że ogląda coś w TV. Milczeliśmy. Kątem oka widziałam, że spogląda na mnie, całkiem nieśmiało. Nie wiem czemu, ale to mnie trochę rozbawiło i z trudem hamowałam śmiech. Po chwili zauważyłam, że Zayn z balkonu robi to samo… No dom wariatów! Ochujać można!
Loczuś wstał z sofy, powlókł się do kuchni, ale po chwili wrócił siadając… blisko mnie.
- Miałabyś na coś ochotę? – spytał przyglądając mi się z uwagą.
- No zależy na co. – odparłam śmiejąc się.
- Na przykład na taki spontaniczny wypad nad jezioro? – odparł zachęcająco ruszając brwiami.
- Mraah. A z kim? – ciągnęłam, bo z tego co wiedziałam, reszta miała jakieś plany.
- Ze mną. – wyjaśnił… jakoś nieśmiało…
Charakternie odwróciłam głowę w jego stronę patrząc mu w oczu. Hipnotyzowały…
- Czemu nie. – powiedziałam po chwili odrywając wzrok.
- To o 12 tutaj? – spytał szczerząc swoje białe ząbki.
- Mhm. – odparłam wstając z kanapy i kierując się do pokoju.
Pogrzebałam chwilę w szafie z nadzieję, że znajdę swoje bikini. Uf, znalazłam. Wcisnęłam je na siebie, zarzuciłam ciuchy, rozpuściłam włosy i byłam gotowa. Zgramoliłam się na parter, na którym czekał uradowany Styles… z koszem. WTF?
- Lubisz pikniki? – spytał wskazując na pakunek stojący obok niego.
- Pewnie. – odparłam zakładając balerinki.
Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta i po niedługiej podróży byliśmy na miejscu. Dzięki Bogu plaża była prawie pusta.
Położyłam koc na błyszczącym od gorącego słońca piasku, rozłożyłam parasol i kosz z jedzeniem.
Po woli pozbywałam się po kolei części mojej garderoby pozostając w samym bikini.
Wzrok Hazzy trochę mnie peszył, ale cóż… facet to facet.
Rzuciłam ubrania obok koca kierując wzrok na loczusia, który machał znacząco brwiami… Tak… Podbiegł do mnie, wziął na ręce i po chwili byliśmy już w wodzie.
Popływaliśmy, powygłupialiśmy się. Oczywiście nie odbyło się bez podtapiania, od którego mało co nie znalazłam się na tamtym świecie.
- Przepraszam. – rzucił widząc, gdy się krztusiłam. – Potrzebne będą usta-usta?
- Nie koniecznie. – odparłam ogarniając się, bo jego słowa od razu postawiły mnie w pionie.
Wyszliśmy na brzeg i zabraliśmy się za jedzenie jakiś przekąsek.
Zjadłam co nieco i postanowiłam się trochę poopalać. Długo to tego nie porobiłam… Po kliku minutach Harremu znowu zachciało się zabaw w wodzie. Znienacka wziął mnie na ręce i rzucił z hukiem do lodowatej wody. Moje nagrzane od słońca ciało zaczęło krzyczeć o pomoc. Myślałam, że go zabiję! Wybiegłam z wody kierując się w stronę koca. Byłam w połowie drogi, gdy poczułam, że jakaś dłoń chwyta moją. Potknęłam się o jakiś konar, który nie wiem co robił na plaży i wyjebałam się jak długa pociągając za sobą Stylesa. Zaczęliśmy się w nim tarzać jak jakieś upośledzone dzieci. W końcu nadszedł moment, w którym jego ciało leżało na moim… Przygniatał mnie, ale chuj mnie to obchodziło. Czułam jego zapach, oddech, każdy, najmniejszy ruch ciała… Jego usta… niemiłosiernie zbliżały się do moich… ‘Zrzuciłam’ do na ziemię i ruszyłam się wykąpać w celu zmycia z siebie tego piasku. Wychodząc z niej zauważyłam, że jakieś dziewczyny biegną w nasza stronę.
- Fanki! – pomyślałam. – Czas spierdalać!
W mgnieniu oka zabraliśmy swoje rzeczy i popędziliśmy do samochodu odjeżdżając.
Weszliśmy do domu i udaliśmy się do salonu, w którym wszyscy siedzieli i dziko się od nas uśmiechali. Oprócz Zayna, który udał, że nas nie widzi… Yh… Pooglądaliśmy trochę TV a potem udaliśmy się do swoich pokoi.
- Dziękuję za dziś. – szepnęłam do Harrego dając mu lekkiego buziaka w policzek. – Dobranoc.
- Ja również. Dobranoc. – odparł muskając jak zapewne mi się zdawało moje usta.
Wzięła prysznic a następnie rzuciłam się na łóżko. Zbyłam Liss, która zawzięcie dążyła do rozmowy ze mną o dzisiejszym dniu.
- Jutro. – rzuciłam przekręcając się na bok i zakrywając kołdrą.
Co miałam teraz zrobić? Jak nie wiedziałam co czuję… Czy się w nim zakochałam? Pustka. Nic. Cały czas zastanawiało mnie zachowanie Malika… O co mu chodzi co cholery?
Myśli w końcu dały mi spokój i pozwoliły zasnąć.
________________________________________
I co do przemyśleń co dalej z blogiem... Jestem gotowa go nadal prowadzić, ale... Kilka dni temu napisałam 15 rozdział. Totalnie chujowy... Brak weny od miesiąca... Nie wiem co jest, ale wgle nie mogę się skupić aby cokolwiek napisać... Mam pomysły. Dużo, ogólnie w chuj dużo, ale nie wiem jak je wykorzystać... Jak na razie nie pozostaje mi nic jak zakończyć wszystko na 17 rozdziale... Yh... Sorry. Jeszcze to przemyślę, ale jak na razie to sami widzicie... Teraz przepisuje rozdziały na kompa i wgle mi nie wychodzą ;/ Mam nadzieję, że wena wróci i tak jak obiecałam bd ok. 40 rozdziałów. PRZEPRASZAM JAK NA RAZIE :( a poza tym spada czytalność, mało osób czyta... więc... ;c
super rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńliczę na to że twoja wena wróci ;p
dzięki :)
Usuńja też :)
no i znowu się odzywam :) no więc po krótce : dziewczyno ja cię uwielbiam , twoje opowiadania i wszystko !! :) ty mówisz ze weny nie masz? przecież to co piszesz jest świetne ! a jak nie to czekolada zawsze pomaga ^^ pisz pisz pisz !!! zakla_1D
OdpowiedzUsuńhahaahh no dziękuję, ale ja nie jestem zadowolona... ;)
Usuńhahah czekolada zawsze spoko :D zapamiętam :D
dzięki :)
jak zawiesisz/skończysz po 17 rozdziale to Cię znajdę i powieszę! nie możesz! :* to opowiadanie jest cudowne no! *.* coś czuję,że mojego męża Malika ciągnie do Julii, ale niech się 'oduroczy' ( nie ma takiego słowa no ale mam nadzieję,że mnie rozumiesz haha ) bo ona ma być z Harrym! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
xoxo
hahahaahah oj tam :D:D
Usuńhahaah zayn namięsza troszkę... ;P
dzięki i wpadne :)
Nie przestawaj pisać jesteś świetna. I wgl blog jest zajebisty :*
OdpowiedzUsuńdzięki bardzo! x
UsuńJa czytam! Ja czytam! I ZABRANIAM CI PORZUCAĆ TEGO BLOGA, tzn. kończyć go no i nie możesz przestać pisać! Rozdział fantastyczny moim zdaniem :) Ehh.. brak weny.. doskonale znam to uczucie, nawet nie wiesz jak bardzo :( W takim razie życzę ci niezłego natchnienia ;***
OdpowiedzUsuńhahah dziękuję dziękuję! :) <3
UsuńŚwietnie :3 czekam na dalsze rozdziały <3 / Pató ~
OdpowiedzUsuńdzięki! :) <3
UsuńRozdzial swietny a liczba czytelnikow sie nie przejmuj...to norma mi tez ona ciagle skacze :/
OdpowiedzUsuńMaddi Anny z One Direction Poland
http://drunkonlove1d.blogspot.de/
yh... niestety...
Usuńale dzięki! :) x
to jest genialne! nie pozwolę Ci tego skończyć!! : O
OdpowiedzUsuńMłoda z Liam Payne zawsze spoko :p
hahahaha :D dzięki :)
UsuńCzy naprawdę trzeba robić oczy kota ze Shreka ? Proszę niekończ po 17 rozdiale. Twoje dzieła są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńhahaha nie trzeba :D dzięki :) <3
Usuńsuper jak zawsze xxx :DDD .
OdpowiedzUsuńzapraszam : http://my--story-of-love.blogspot.com/ ♥
dzięki i na pewno wpadnę :) xx
Usuńświetny ten blog ! mogłabyś mnie informować o nowych notkach ? najlepiej na gg 19644462 :) i love it!
OdpowiedzUsuńdzięki. :)
Usuńhmm, rzadko wchodzę na gg... prawie w ogóle ;c więc zaglądaj co 2/3 dni :)
Dopiero Cię znalazłam i prosze Cie niekończ na 17 rozdziale:)
OdpowiedzUsuńznalazłaś? :O a jak mnie szukałaś? :D i czemu? :D
Usuńi postaram się nie zakończyć ;)
znaczy szukałam fajnego bloga z opowiadaniami i ten mi sie najbardziej spodobał ;)
Usuńooo ! to się cieszę i polecam do poczytania te po prawej :)
UsuńHah,ładnie przeklinasz;) (spoko ja tez:)..masz talent,i blagaaaam nie koncz tego NIGDY!!!!nie no wiem,ze kiedys niestety trzeba:(..a i jeszcze jedna zajebista rzecz w tym opowiadaniu jest Julia a ja mam tak na imie,wiec czytam to z jeszcze wieksza checia jakbym co najmniej sama byla bohaterką..a i rozdzial swietny,kocham cie<3 (co jest dziwne bo cie nie znam;)..ale moze kiedys(mam nadzieje)cie poznam..a i sory za bledy,ale wiesz pisze na tel..to sie rozpisalam to jeszcze zycze weny:)i pomyslow..
OdpowiedzUsuń