poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 24


*Lisa*
W końcu dojechaliśmy. Weszliśmy do domu i każdy porozchodził się do siebie. Na ten koniec dnia nie mieliśmy szczególnych planów. Jedynie ‘skromne’ ognisko w ogrodzie.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się w stronę łazienki. Jedynie czego potrzebowałam to prysznic.
Włosy spięłam w luźnego koka,  zarzuciłam na siebie <klik> a następnie rzuciłam się na łóżko. Gapiłam się pusto w sufit myśląc o tym jak bardzo jesteśmy znienawidzone. Tak naprawdę to one jeszcze o niczym nie wiedzą a już hejtują. Niee… Moment. Hejtują? One nas do jasnej cholery pobiły!
Ustaliłyśmy, że nie powiemy im jak one wyglądały, nie pójdziemy na policję. Pomimo gderania chłopców postawiłyśmy na swoim. Nie chcemy zamieszania…
- O czym myślisz? – usłyszałam w pewnym momencie horanowy głos.
Wzruszyłam ramionami i wtuliłam się w jego nagi tors.
- Nie myśl o tym. – rzucił czytając mi w myślach.
- Niall. Ja się boję. Boję się ich reakcji kiedy dowiedzą się o nas. Nie jestem odporna na hejty. A co jeśli stracicie fanów?
- Stracimy. – odparł… ze spokojem. – Tych fałszywych. To i lepiej, bo widzisz co robią… A poza tym kochamy się i to jest n-a-j-w-a-ż-n-i-e-j-sz-e. A teraz chodźmy na dół, bo już pewnie na nas czekają.
- Okej, za moment zejdę, tylko oddzwonię, bo tata dzwonił. – odparłam sięgając po komórkę.
Oczywiście powiedziałam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tsyaa…
Po zakończonej rozmowie rzuciłam smartphonea na łóżko i wyszłam z pokoju.
Na dworze wszyscy już byli i próbowali rozpalić ognisko. W sumie to tylko Niall, Zayn i Lou, bo Jull i Hazz się miziali, Mon rozmawiała przez fona i Li z kimś smsował.
Stwierdziłam, że najpierw skoczę po kiełbaski i pianki, bo na stole nie stało nic oprócz alko.
Akurat grzebałam w lodówce próbując znaleźć kiełbaski kiedy usłyszałam, że wchodzi Lou.
Między lodówką, która stała pod ścianą a stołem, który stał na środku kuchni było jakieś… 70cm(?).
Loui przeszedł koło mnie ocierając się o moje pośladki swoim ‘przodem’. Przed cienkie ogrodniczki poczułam jego… ekhm… napiętego penisa.
Serce podeszło mi do gardła.  Odwróciłam się i popatrzyłam na niego z lekkim zdezorientowaniem.
- Przepraszam, jakoś tu ciasno. – ‘wyjaśnił’.
- Wystarczy wsunąć krzesło. – ‘poradziłam’ robiąc to co powiedziałam, a ten udał, że tego nie słyszy. Hm…
Następnie wzięłam się za przeszukiwanie szafek w celu znalezienia pianek.
- Są… - wymamrotałam z niezadowoleniem, bo jak na złość znajdowały się na najwyższej półce, której nie byłam w stanie dosięgnąć, bo miałam nieco ponad 1,6m. wzrostu.
- Czekaj. – rzucił Lou podchodząc do mnie.
Przyparł moje ciało swoim do szafki.
Opadłam pełną stopą na ziemię a on w tym czasie stanął na palcach, więc ponownie jego ‘wypuklenie’ w czerwonych, obcisłych rurkach ‘przejechało’ po całej długości moich pośladków.
- Louis! – wrzasnęłam odsuwając się od niego.
- Masz. – odparł wręczając mi pianki. – Przepraszam.
Lekko musnął mój policzek, ale ja tak czy siak poczułam, że nie tylko policzek. Zaliczył też usta.
Wróciłam do reszty próbując ogarnąć jego zachowanie. Postanowiłam pomyśleć o tym potem, chciałam się wyluzować.
Zjedliśmy to, co mieliśmy w zasobach, piliśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się…
Akurat rozmawiałam z Jull sącząc Mohito Long Drink <klik>, gdy poczułam silne popchnięcie.  Z siłą poleciałam na ziemię a po chwili silne przygniecenie i… kajdanki? Serce waliło mi jak oszalałe. Z trudem rozejrzałam się i zauważyłam, że pozostała siódemka jest w identycznej sytuacji. ŁATA FAK?!
- Może się dowiedzieć o co chodzi? – zapytał ze spokojem Liam, lecz to COŚ milczało.
Nie coś… CBŚ…
Słyszeliśmy tylko dochodzące z domu trzaski, jakieś odgłosy. Robili nam tam jeden wielki burdel.
Zaczęliśmy więc wymieniać między sobą zdania, pytać o co kaman.
- Wszystko co powiecie może być użyte przeciwko wam. – oznajmił w pewnym momencie koleś który ściskał mnie za nadgarstki.
- Ochujałeś? Co ty pierdolisz? – wywrzeszczałam.
Jako ja karate-mistrz próbując mu się wyrwać kopnęłam go w… krocze. Skulił się, ale nadal nie puszczał. Ścisnął mnie mocniej i rzucił o ziemię mocno przygniatając.
Chojrak Niall chcąc mnie ratować został tak samo potraktowany. Stwierdzili, że wszyscy jesteśmy ‘niebezpieczni’, więc z resztą zrobili to samo.
- Dzięki Liss. – wymamrotał Zayn wcale na mnie nie wkurzony.
- Wszystko co powiecie może być użyte przeciwko wam. – powtórzył a ja z tego wszystkiego wybuchnęłam śmiechem…
- Puśćcie ich. – powiedział w pewnym momencie jakiś facet, który wychodził z naszego domu.
Wstaliśmy i podeszliśmy do niego.
Okazało się, że podobno… posiadaliśmy narkotyki. Przynajmniej taką dostali informację. JA PIERDOLE. Nie wierzyłam… Jak na jeden dzień to za dużo, o wiele…
Wszystko wyjaśniliśmy i weszliśmy do środka.
- Oh good. – skomentowaliśmy wszyscy razem, bo w domu był taki burdel, że nieda sobie tego wyobrazić…
Było grubo po północy a my postanowiliśmy to ogarnąć, tylko z grubsza.
Gdy skończyliśmy, wszyscy porozchodzili się do siebie.
- Mam dość. – rzuciłam leżąc obok Horana. – Jesteśmy na wakacjach a jestem gorzej zmęczona niż w środku roku szkolnego…
- Przepraszam… - wyszeptał delikatnie całując mnie w czoło. – Wyjedźmy stąd.
- Dokąd niby? – spytałam z lekkim zdziwieniem.
- Do mnie, do Irlandii. – wytłumaczył czekając na moją reakcję.
Byłam zaskoczona, nie wiedziałam co odpowiedzieć…
- Okej… Dziękuję. – odparłam całując go.
_________________________________

No to mamy 24.
Mi się oczywiście meega nie podoba jak kilka ostatnich, ale cóż... Niestety nie moja wina, że nie mam weny. Liczę na szczere opinie oraz na to, że będzie ich więcej niż ostatnio...
A kolejny rozdział będzie może za 2 dni, może za tydzień. Nie mam pojęcia kiedy uda mi się go przepisać, bo nawet nie dokończyłam go pisać. A wątek +18 tak czy siak będzie choć nie dobiliście komentarzy... 
Pozdrawiam. x
 

9 komentarzy:

  1. Jak zwykle zajebisty , dobra akcja z narkotykami nie ma co xd Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział zalicza się do moich ulubionych ! ;DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisze tylko : Zajebiste < 3 / Pattie ~

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaa.. kurna, jaka akcja ;D No no, wyobraźnię to ty masz i to nie małą - tylko pozazdrościć.
    Czekam niecierpliwie na następny ;*

    http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mhmm zapowiada się ciekawy wątek. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Buahahaha, jaka akcja :D
    Geniusz z ciebie, dziewczyno! :D
    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. I co to będzie, dobrze że my takie nie jesteśmy. Super rozdzial czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehe :D świetne jak zwykle :) Jestem ciekawa co będzie z tą Lisą i Lou :P Haha :> Szybko dawaj następny.!
    Ps. I nie waż się jeszcze kończyć, bo chyba nie przeżyje.

    Zapraszam do mnie:
    www.onedirection-crazyboys.blogspot.com

    Buziaki:*
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak on może Ci się nie podobać ?

    OdpowiedzUsuń