(PRZYPOMNIENIE
POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU: zmiana wyglądu Julii, wypad do kina, droga powrotna
Harrego i Julii: emocjonalna wymiana zdań, Hazz kontaktuje się z Alice, która
wraca z Włoch i będzie na domówce z okazji urodzin Liama)
*Julia*
Długo nie mogłam zasnąć… Ale gdy już odpływałam ktoś zapukał do pokoju.
- No po co pukasz?- skrzywiłam się delikatnie mamrocząc.
- No wiesz… Może się pogodziliścieee… - wychichotała rozbawiona Lisa.
- To, że coś sobie wyjaśniliśmy to nie znaczy, że już to robimy. I to TU.
- Sorrki. – zaśmiała się lekko trzepocząc rzęsami.
- Idiotka. – syknęłam sarkastycznie. - Śpij już.
***
Chyba było już grubo o 3 gdy usłyszałam kolejne pukanie do drzwi.
Lisa smacznie chrapała a ja delikatnie uniosłam głowę aby zobaczyć kto to…
- Zayn…?
- Możemy pogadać? – usłyszałam zdenerwowany szept chłopaka, który usiadł na końcu mojego łóżka.
- Chodź! – pociągnęłam go za nadgarstek i delikatnie wyprowadziłam na balkon i oglądając się czy Liss się nie przebudziła.
Lekko przymknęłam drzwi i oparłam się plecami o barierki.
- Malik jest po 3… Zwariowałeś?
- Www… pewnym sensie. Na twoim punkcie.
- Słucham?!
Zayn delikatnie przymknął moje usta swoją dłonią.
- Cicho. Chciałem tylko powiedzieć, że… że… wiedziałem o tej całej Alice tylko na początku. Wiedziałem, że są razem, że coś tam… Ale potem wy przyjechałyście a ona zaczęła kontrakt to zaklinał się, że to koniec, bo to wszystko nie było sensu… Potem się w sobie zakochaliście… Po co miałem się wtrącać? Po co trzecia osoba? Co z tego, że bolało… Chciałem twojego szczęścia… Tylko tyle…
Lekko zsunął rękę z mojej twarzy i odwrócił się w stronę drzwi.
- Ja go kochałam. - rzuciłam. – On do mnie nic nie czuł. Traktował jak zabawkę… To koniec, ale Zayn… Nie obiecuję ci niczego, bo wiesz, że to nie miałoby najmniejszego sensu…
- Wiem... Dobranoc. – chłopak delikatnie musnął mój policzek i po cichu wyszedł z balkonu i szybko przemknął przez nasz pokój.
Zamknęłam drzwi i wsunęłam się pod kołdrę, choć i tak zasnęłam dopiero jak już było jasno…
*Louis*
- O której wracasz? Przyjadę po ciebie…
- Będziesz za jakieś 2 godziny? – usłyszałem w słuchawce zdenerwowany głos Monici.
- Jasne. – odparłem szorstko i nacisnąłem czerwony przycisk.
Telefon pocisnąłem w głąb pokoju a sam rzuciłem się na łóżko.
Coś się jebało, powoli, ale wszystko wygasało. Nie była dla mnie ważna, nie tak jak kiedyś… Może to nie „to”…?
Wygrzebałem coś przyzwoitego z szafy <klik> i zszedłem na dół.
Było już po 11, ale w kuchni tylko Zayn, który zresztą w ogóle nie kontaktował.
Wsunąłem jakieś tosty, złapałem za kluczyki i wyszedłem z domu.
***
- Po co kazałaś mi się tu zatrzymać? – zapytałem lecz nie uzyskałem odpowiedzi…
- Louis. – dziewczyna oparła swe dłonie na moim torsie. – Ja... Ja... nie wiem... Boże kocham cię tak bardzo, ale potrzebuję przerwy, tej cholernej przerwy... Chce sobie wszystko poukładać...
Auć. Zabolało... Dziewczyna mimowolnie spoglądała na swoje bordowe Vans’y a ja gwałtownie się odwróciłem.
- Co ty pieprzysz dziewczyno?! – wrzasnąłem wywierając nieprzyjemny dźwięk dla uszu.
Dziewczyna wybuchła przeraźliwym płaczem a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić...
- Boże, przepraszam, kitttyy... – delikatnie wtuliłem się w jej plecy szepcząc do ucha. – Rozumiem... Okej... Zróbmy przerwę, pomimo tego chyba oboje wiemy co znaczy „przerwa”... Na ile?
- Nie wiem Lou... – Mon gwałtownie się odwróciła spoglądając na mnie swoimi zaszklonymi oczyma. – Jutro o 18 mam samolot... Obiecuję, że wszystko przemyśle, ale proszę o jedno... O zero kontaktu...
Ślina zatrzymała mi się w przełyku.
- Ł-ł-łot? – zająknąłem się przyglądając jej się z... małym zdziwieniem?
- Daj mi miesiąc, może 2... Proszę, proszę...
Dziewczyna być może po raz ostatni delikatnie musnęła moje usta, ale jak większość naszych pocałunków skończył się namiętnym, pełnym pożądania...
***
Lekko otworzyłem drzwi wejściowe wpuszczając przede mnie Moni.
Na kanapie siedział Zayn w... samych bokserkach?, wsuwał popcorn i oglądał jakieś romansidło. Bleeh.
Natomiast Niall w kuchni szykował sobie STADO dzikich kanapek. (tzn. dżem + ser + nutella = only blondi).
- I tak nie zjecie. – obleciał nas spojrzeniem i wyciął na górę z talerzem i butelką wody mineralnej.
Monica zdjęła buty i poszła też do siebie, ja natomiast usiadłem obok Zayna, który desperacko szukał pocieszenia w filmie.
- Co jest? – szturchnąłem „bad boya” w ramię.
- Nic. Czekam na jakieś dymanie.
- Jesteś popierdolony.
Chłopak ironicznie wybuchł śmiechem a ja wbiegłem na górę, chcąc być jak najdalej od tego idioty.
U nas w pokoju siedziała Monica i Niall a reszta chyba jeszcze spała.
Delikatnie uchyliłem drzwi pokoju dziewczyn. Julia siedziała na łóżku owinięta w kołdrę a Lisa chyba brała kąpiel.
- Co jest? – zapytałem po raz kolejny. – Tylko nie mów, że czekasz na jakieś dymanie!
- Co?! – dziewczyna przeraźliwie się wydarła i spojrzała na mnie jak na jakiegoś napalonego pedobeara.
- Kurwuszka. – palnąłem. – To taki cytat z jakiegoś pojebanego filmu. Sorry. – wykombinowałem na szybkości zmieniając automatycznie temat. – A tak na serio to co się znów spieprzyło?
- Jesteście chorzy, bez kitu. Jeden mówi, że mnie kocha, ale dyma inną, drugi mówi, że mnie kocha, ale to nic, 3 kocha lodówkę, 4 rozpaczliwie próbuje wszystkich ogarnąć a na dodatek ty zadajesz jakieś popierdolone pytanie sukinsynie.
- Co. – to brzmiało jak raczej oznajmiony sarkazm niż pytanie.
- Nie wiem, cholera. Mamy po 18-19 lat a rozpaczamy, że nasze życie jest do dupy zamiast z niego korzystać...
- To tylko my, vodka i party hard to nasze życie.
- I dymanie. – dodała ironicznie delikatnie uderzając o moje ramie. – Kocham cię idioto.
- Nasza miłość jest inna, ale to fajnie. – lekko musnąłem jej policzek i podszedłem do okna.
- Podaj mi moją bluzę, Tommo, leży na parapecie.
Wziąłem ją do ręki i rzuciłem jej dynamicznie, aż za bardzo...?
- Co to kierwa? – syknąłem podnosząc paczkę fajek, która wypadła na łóżko.
- A nie widzisz?
- Julia do jasnej cholery! Czy to ja jestem uczulony na dym tytoniowy?
- Nie, ja, ale zluzuj misiu, beznikotynowe.
- Nie obchodzi mnie to, wyrzuć to. – rozkazałem podając jej paczkę.
- Moje, nie twoje. – parsknęła śmiechem posyłając mi sarkastycznego „dzióbka”.
W tym samym momencie z łazienki wyszła Lisa.
- Dobra, ja uciekam do łazienki, TATO. – podkreśliła i zamknęła drzwi.
Lisa spoglądnęła na mnie podejrzliwie, ale o nic nie pytała.
- Ej... – zacząłem. – Czemu ona się tak zmieniła? Jest bezczelna, chamska i Bóg wie jeszcze co...
- Louis, dziwisz się? Też bym się zmieniła, jakbym coś takiego przeszła. – odparła grzebiąc w szafie. – Nie dość, że Harry to jeszcze Zayn...
- Zayn? – spytałem z lekkim zdezorientowaniem.
- Przyszedł tu chyba po 3 nad ranem i rozmawiali na balkonie. Chyba długo, zresztą nie wiem, bo śpiąca byłam, ale debile myśleli, że śpię. Ja lisek chytrusek! – rzuciła wybuchając gromkim śmiechem. – Zresztą pomóż mi w co mam się ubrać!
- Zdejmij ręcznik i będzie okej.
- Wyjdź. – Lisa spojrzała na mnie z obrzydzeniem i machnęła ręką w stronę drzwi.
- Dobrze kochanie, ale zapamiętaj tę radę.
- Jasne idioto.
Wyszedłem z pokoju i od razu skierowałem się do swojego, w którym chyba nadal siedział Niall i Moni.
- Nie żartowałem... – wyszeptałem odchodząc od ich pokoju.
*Julia*
Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie. Lisa korzystała z ostatnich promieni lata pogrążając się w jakimś książkowym dramacie a ja zaczęłam przegrzebywać dość obszerną a zarazem pustą garderobę.
Ubrana w <klik> zeszłam na dół, który jak na tą godzinę był dość pusty.
Minęłam salon i weszłam w progi kuchni.
- O kurwa. – syknęłam w myślach przelatując w myślach prawie nagie ciało Zayna.
- Cześć. – wyjąkałam podchodząc do niego i dając mu delikatnego buziaka w policzek.
- Witaj. – odparł przygryzając wargę. – Zjesz coś?
- Eeee...rrrmm. Ciebie.
- Co?
- Co co?
- Pytałem co zjesz a ty powiedziałaś, że mnie!
- Serio?!
- Chyba jeszcze śpisz. Kawy?
- Chętnie. Przepraszam.
- Nie masz za co. W sumie, podobają mi się takie zamiary, mała. – rzucił puszczając do mnie oczko.
- Mała to może był twoja pała, ja jestem niska, KOCHANIE. – odparłam uśmiechając się sztucznie i jednocześnie złapałam łyka jego kakao.
Chwilę potem już wszyscy byli w kuchni, ale Zayn się ulotnił żeby się ubrać.
- Nigdy więcej... kuuurwaa... – jęczał Liam popijając szklankę wody.
- Pierwszy kacyk misiu? – przedrzeźniałam chłopaka, ale on nie miał ochoty na żarty, raczej na spotkanie z kiblem, co najlepiej by mu pomogło.
- A ja proponuję powtórkę. – wtrącił Hazz. – Tylko już całą ekipą. – spojrzał na mnie ukradkiem. – Co wy na to?
- Dobra! – pierwszy wydarł się Liam wyglądający na ucieszonego na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Okej, mi pasuje. – odparłam opierając się o blat i zarazem łapiąc łyk lury, którą zrobił mi Maliczek.
Wyłamali się tylko Lou i Lisa, którzy pomimo wszelakich nalegań chcieli zostać w domu.
***
Przez te kilka godzin, które pozostały nam do wyjścia do klubu siedzieliśmy wszyscy w salonie, na kanapie obgadując każdy szczegół związanymi z urodzinami Liasia, które już pojutrze.
***
Ok 21 zaczęły się wielkie „przygotowania”.
Najpierw Lisa pomogła mi znaleźć coś konkretnego w szafie <klik>, potem wyprostowała mi włosy, a na koniec nałożyłam sobie lekki makijaż, w którym górował eyeliner, który idealnie podkreślał moje oczy.
- Na pewno nie idziecie? – zapytał po raz kolejny Niall próbując wzbudzić litość na słodkie oczka w swojej dziewczynie.
- Jestem padnięta po wczorajszym, bejbe, zaraz idę spać. – odparła cmokając chłopaka w policzek a następnie zamknęła drzwi.
I została sama z Louisem...
***
Impreza powoli się rozkręcała, chodź pomimo wszystkiego nie chciałam wyjść na parkiet tylko siedziałam przy ścianie przy stoliku z Monicą i powoli sączyłyśmy drinki i rozmawiałyśmy.
Chłopcy gdzieś wybyli na parkiet, tylko z czasu można było dostrzec sylwetkę któregoś z nich.
Dopiero po jakieś niespełna godzinie przybyli wszyscy aby wreszcie coś wypić. Stolik był dość duży, więc zmieściliśmy się wszyscy. Obok mnie usiadł Liam a na przeciwko... Harry.
***
Drink za drinkiem i co raz mniej zwracałam uwagę na to co mówię...
- Idziemy densić kochanie? – zwrócił się do mnie Liaś.
- Idź, bejbe, nie chce mi się. – spławiłam go delikatnie, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam ochoty.
- Może nie umiecie? – rzucił spoglądając na nas z chamskim uśmiechem.
- Hm? – reszta dolała oliwy do ognia i spojrzenia chłopaków poległy na nas.
- MY? – spytałam wstając i dotykając torsu Liama wyminęłam go. – To patrz.
Podeszłyśmy do lady i zaraz po tym w klubie rozprzestrzeniła się głośna muzyka <klik>.
- Idealnie. – mruknęłam wchodząc na ladę i dość... wysokich i niestabilnych szpilkach.
Monica ruszyła za mną i w rytm muzyki tańczyłyśmy na blacie, a chwilę potem przy nim zebrało się niezłe stado napaleńców.
Czułam się jakbym tańczyła w klubie GO-GO. Te spojrzenia innych, obleśnych facetów, natarczywe dotyki...
Kątem oka widziałam zamurowanie chłopaków, bo jakby wpadł to Louis, to nikt by nie przeżył, nawet my.
Szczerze mówiąc, Moni radziła sobie lepiej ode mnie, bardziej odważnie.
W pewnym momencie rozjechałam się na ladzie robiąc przy tym szpagat i jednocześnie w stanik wsadzając kilka dolców, które od jakiegoś czasu próbował mi wetknąć jakiś staruch.
I w tym momencie *BACH! Koleś z hukiem upadł na ziemie. Harry... Przerzucił mnie przez ramię i ruszył ze mną w stronę wyjścia.
- Zostaw mnie do jasnej cholery! – zaczęłam wymachiwać rękoma.
Chłopak postawił mnie na nogi i spojrzał na mnie z lekkim chaosem w oczach.
- Co ty wyprawiasz? – zapytaj spokojnie.
- To co ja robię, nie jest twoją sprawą, wypierdalaj ode mnie raz na zawsze popierdoleńcu! – wykrzyczałam mu prosto w twarz próbując odbiec od niego w stronę środka sali.
Nie... Był szybszy. Chwycił mnie gwałtownie za nadgarstki i pocałował, próbując natarczywie wsadzić swój język do środka mojej buzi.
Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało dopóki... *JEB!
- Zayn?! – wrzasnęłam spoglądając raz na niego raz na leżącego na ziemi Harrsa...
- Chodź stąd... – rzucił biorąc mnie za rękę, jednocześnie wychodząc z budynku.
________________________________
Nie wiem co mam tak na prawdę powiedzieć... Nie miałam przez ten miesiąc dostępu do komputera... Wchodziłam tylko na 5 minut zobaczyć co się dzieje na twitterze i fejsbuku. Nie miałam czasu aby go napisać na komputerze, więc... pisałam go na komórce... dobry miesiąc... Uwierzcie mi, że nie tak łatwo się pisze na komórce takie rzeczy...
Jeśli następny rozdział pojawi się za miesiąc z moich powodów to zawieszę bloga, bo takie prowadzenie go nie ma najmniejszego sensu...
Przepraszam, że Was zawiodłam, ale mam nadzieję, że kolejny rozdział dodam bardzo szybko.
+ komentować mogą TYLKO obserwatorzy bloga. anonimom "podziękowałam" z racji chamstwa i spamu.
+ jeśli macie jakiekolwiek pytania to piszcie na mojego twittera -> @xx_paulla_xx
Oczywiście przez kilka rozdziałów nie ma określonej liczby komentarzy, abym dodała nowy, ale mam nadzieję, że komentarze nie spadną pomimo wszystkiego, bo to jedyne moje wsparcie.
+ krytykujcie! przecież możecie mówić co Wam się nie podoba! dzięki temu będę naprawiać swoje błędy. Ale tylko krytyka UZASADNIONA.
Następny rozdział będzie bardzo interesujący! W sumie będzie niezłe wydarzenie, którego sama się nie spodziewałam!
Także pozdrawiam i liczę na szczerość xxx
*Julia*
Długo nie mogłam zasnąć… Ale gdy już odpływałam ktoś zapukał do pokoju.
- No po co pukasz?- skrzywiłam się delikatnie mamrocząc.
- No wiesz… Może się pogodziliścieee… - wychichotała rozbawiona Lisa.
- To, że coś sobie wyjaśniliśmy to nie znaczy, że już to robimy. I to TU.
- Sorrki. – zaśmiała się lekko trzepocząc rzęsami.
- Idiotka. – syknęłam sarkastycznie. - Śpij już.
***
Chyba było już grubo o 3 gdy usłyszałam kolejne pukanie do drzwi.
Lisa smacznie chrapała a ja delikatnie uniosłam głowę aby zobaczyć kto to…
- Zayn…?
- Możemy pogadać? – usłyszałam zdenerwowany szept chłopaka, który usiadł na końcu mojego łóżka.
- Chodź! – pociągnęłam go za nadgarstek i delikatnie wyprowadziłam na balkon i oglądając się czy Liss się nie przebudziła.
Lekko przymknęłam drzwi i oparłam się plecami o barierki.
- Malik jest po 3… Zwariowałeś?
- Www… pewnym sensie. Na twoim punkcie.
- Słucham?!
Zayn delikatnie przymknął moje usta swoją dłonią.
- Cicho. Chciałem tylko powiedzieć, że… że… wiedziałem o tej całej Alice tylko na początku. Wiedziałem, że są razem, że coś tam… Ale potem wy przyjechałyście a ona zaczęła kontrakt to zaklinał się, że to koniec, bo to wszystko nie było sensu… Potem się w sobie zakochaliście… Po co miałem się wtrącać? Po co trzecia osoba? Co z tego, że bolało… Chciałem twojego szczęścia… Tylko tyle…
Lekko zsunął rękę z mojej twarzy i odwrócił się w stronę drzwi.
- Ja go kochałam. - rzuciłam. – On do mnie nic nie czuł. Traktował jak zabawkę… To koniec, ale Zayn… Nie obiecuję ci niczego, bo wiesz, że to nie miałoby najmniejszego sensu…
- Wiem... Dobranoc. – chłopak delikatnie musnął mój policzek i po cichu wyszedł z balkonu i szybko przemknął przez nasz pokój.
Zamknęłam drzwi i wsunęłam się pod kołdrę, choć i tak zasnęłam dopiero jak już było jasno…
*Louis*
- O której wracasz? Przyjadę po ciebie…
- Będziesz za jakieś 2 godziny? – usłyszałem w słuchawce zdenerwowany głos Monici.
- Jasne. – odparłem szorstko i nacisnąłem czerwony przycisk.
Telefon pocisnąłem w głąb pokoju a sam rzuciłem się na łóżko.
Coś się jebało, powoli, ale wszystko wygasało. Nie była dla mnie ważna, nie tak jak kiedyś… Może to nie „to”…?
Wygrzebałem coś przyzwoitego z szafy <klik> i zszedłem na dół.
Było już po 11, ale w kuchni tylko Zayn, który zresztą w ogóle nie kontaktował.
Wsunąłem jakieś tosty, złapałem za kluczyki i wyszedłem z domu.
***
- Po co kazałaś mi się tu zatrzymać? – zapytałem lecz nie uzyskałem odpowiedzi…
- Louis. – dziewczyna oparła swe dłonie na moim torsie. – Ja... Ja... nie wiem... Boże kocham cię tak bardzo, ale potrzebuję przerwy, tej cholernej przerwy... Chce sobie wszystko poukładać...
Auć. Zabolało... Dziewczyna mimowolnie spoglądała na swoje bordowe Vans’y a ja gwałtownie się odwróciłem.
- Co ty pieprzysz dziewczyno?! – wrzasnąłem wywierając nieprzyjemny dźwięk dla uszu.
Dziewczyna wybuchła przeraźliwym płaczem a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić...
- Boże, przepraszam, kitttyy... – delikatnie wtuliłem się w jej plecy szepcząc do ucha. – Rozumiem... Okej... Zróbmy przerwę, pomimo tego chyba oboje wiemy co znaczy „przerwa”... Na ile?
- Nie wiem Lou... – Mon gwałtownie się odwróciła spoglądając na mnie swoimi zaszklonymi oczyma. – Jutro o 18 mam samolot... Obiecuję, że wszystko przemyśle, ale proszę o jedno... O zero kontaktu...
Ślina zatrzymała mi się w przełyku.
- Ł-ł-łot? – zająknąłem się przyglądając jej się z... małym zdziwieniem?
- Daj mi miesiąc, może 2... Proszę, proszę...
Dziewczyna być może po raz ostatni delikatnie musnęła moje usta, ale jak większość naszych pocałunków skończył się namiętnym, pełnym pożądania...
***
Lekko otworzyłem drzwi wejściowe wpuszczając przede mnie Moni.
Na kanapie siedział Zayn w... samych bokserkach?, wsuwał popcorn i oglądał jakieś romansidło. Bleeh.
Natomiast Niall w kuchni szykował sobie STADO dzikich kanapek. (tzn. dżem + ser + nutella = only blondi).
- I tak nie zjecie. – obleciał nas spojrzeniem i wyciął na górę z talerzem i butelką wody mineralnej.
Monica zdjęła buty i poszła też do siebie, ja natomiast usiadłem obok Zayna, który desperacko szukał pocieszenia w filmie.
- Co jest? – szturchnąłem „bad boya” w ramię.
- Nic. Czekam na jakieś dymanie.
- Jesteś popierdolony.
Chłopak ironicznie wybuchł śmiechem a ja wbiegłem na górę, chcąc być jak najdalej od tego idioty.
U nas w pokoju siedziała Monica i Niall a reszta chyba jeszcze spała.
Delikatnie uchyliłem drzwi pokoju dziewczyn. Julia siedziała na łóżku owinięta w kołdrę a Lisa chyba brała kąpiel.
- Co jest? – zapytałem po raz kolejny. – Tylko nie mów, że czekasz na jakieś dymanie!
- Co?! – dziewczyna przeraźliwie się wydarła i spojrzała na mnie jak na jakiegoś napalonego pedobeara.
- Kurwuszka. – palnąłem. – To taki cytat z jakiegoś pojebanego filmu. Sorry. – wykombinowałem na szybkości zmieniając automatycznie temat. – A tak na serio to co się znów spieprzyło?
- Jesteście chorzy, bez kitu. Jeden mówi, że mnie kocha, ale dyma inną, drugi mówi, że mnie kocha, ale to nic, 3 kocha lodówkę, 4 rozpaczliwie próbuje wszystkich ogarnąć a na dodatek ty zadajesz jakieś popierdolone pytanie sukinsynie.
- Co. – to brzmiało jak raczej oznajmiony sarkazm niż pytanie.
- Nie wiem, cholera. Mamy po 18-19 lat a rozpaczamy, że nasze życie jest do dupy zamiast z niego korzystać...
- To tylko my, vodka i party hard to nasze życie.
- I dymanie. – dodała ironicznie delikatnie uderzając o moje ramie. – Kocham cię idioto.
- Nasza miłość jest inna, ale to fajnie. – lekko musnąłem jej policzek i podszedłem do okna.
- Podaj mi moją bluzę, Tommo, leży na parapecie.
Wziąłem ją do ręki i rzuciłem jej dynamicznie, aż za bardzo...?
- Co to kierwa? – syknąłem podnosząc paczkę fajek, która wypadła na łóżko.
- A nie widzisz?
- Julia do jasnej cholery! Czy to ja jestem uczulony na dym tytoniowy?
- Nie, ja, ale zluzuj misiu, beznikotynowe.
- Nie obchodzi mnie to, wyrzuć to. – rozkazałem podając jej paczkę.
- Moje, nie twoje. – parsknęła śmiechem posyłając mi sarkastycznego „dzióbka”.
W tym samym momencie z łazienki wyszła Lisa.
- Dobra, ja uciekam do łazienki, TATO. – podkreśliła i zamknęła drzwi.
Lisa spoglądnęła na mnie podejrzliwie, ale o nic nie pytała.
- Ej... – zacząłem. – Czemu ona się tak zmieniła? Jest bezczelna, chamska i Bóg wie jeszcze co...
- Louis, dziwisz się? Też bym się zmieniła, jakbym coś takiego przeszła. – odparła grzebiąc w szafie. – Nie dość, że Harry to jeszcze Zayn...
- Zayn? – spytałem z lekkim zdezorientowaniem.
- Przyszedł tu chyba po 3 nad ranem i rozmawiali na balkonie. Chyba długo, zresztą nie wiem, bo śpiąca byłam, ale debile myśleli, że śpię. Ja lisek chytrusek! – rzuciła wybuchając gromkim śmiechem. – Zresztą pomóż mi w co mam się ubrać!
- Zdejmij ręcznik i będzie okej.
- Wyjdź. – Lisa spojrzała na mnie z obrzydzeniem i machnęła ręką w stronę drzwi.
- Dobrze kochanie, ale zapamiętaj tę radę.
- Jasne idioto.
Wyszedłem z pokoju i od razu skierowałem się do swojego, w którym chyba nadal siedział Niall i Moni.
- Nie żartowałem... – wyszeptałem odchodząc od ich pokoju.
*Julia*
Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie. Lisa korzystała z ostatnich promieni lata pogrążając się w jakimś książkowym dramacie a ja zaczęłam przegrzebywać dość obszerną a zarazem pustą garderobę.
Ubrana w <klik> zeszłam na dół, który jak na tą godzinę był dość pusty.
Minęłam salon i weszłam w progi kuchni.
- O kurwa. – syknęłam w myślach przelatując w myślach prawie nagie ciało Zayna.
- Cześć. – wyjąkałam podchodząc do niego i dając mu delikatnego buziaka w policzek.
- Witaj. – odparł przygryzając wargę. – Zjesz coś?
- Eeee...rrrmm. Ciebie.
- Co?
- Co co?
- Pytałem co zjesz a ty powiedziałaś, że mnie!
- Serio?!
- Chyba jeszcze śpisz. Kawy?
- Chętnie. Przepraszam.
- Nie masz za co. W sumie, podobają mi się takie zamiary, mała. – rzucił puszczając do mnie oczko.
- Mała to może był twoja pała, ja jestem niska, KOCHANIE. – odparłam uśmiechając się sztucznie i jednocześnie złapałam łyka jego kakao.
Chwilę potem już wszyscy byli w kuchni, ale Zayn się ulotnił żeby się ubrać.
- Nigdy więcej... kuuurwaa... – jęczał Liam popijając szklankę wody.
- Pierwszy kacyk misiu? – przedrzeźniałam chłopaka, ale on nie miał ochoty na żarty, raczej na spotkanie z kiblem, co najlepiej by mu pomogło.
- A ja proponuję powtórkę. – wtrącił Hazz. – Tylko już całą ekipą. – spojrzał na mnie ukradkiem. – Co wy na to?
- Dobra! – pierwszy wydarł się Liam wyglądający na ucieszonego na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Okej, mi pasuje. – odparłam opierając się o blat i zarazem łapiąc łyk lury, którą zrobił mi Maliczek.
Wyłamali się tylko Lou i Lisa, którzy pomimo wszelakich nalegań chcieli zostać w domu.
***
Przez te kilka godzin, które pozostały nam do wyjścia do klubu siedzieliśmy wszyscy w salonie, na kanapie obgadując każdy szczegół związanymi z urodzinami Liasia, które już pojutrze.
***
Ok 21 zaczęły się wielkie „przygotowania”.
Najpierw Lisa pomogła mi znaleźć coś konkretnego w szafie <klik>, potem wyprostowała mi włosy, a na koniec nałożyłam sobie lekki makijaż, w którym górował eyeliner, który idealnie podkreślał moje oczy.
- Na pewno nie idziecie? – zapytał po raz kolejny Niall próbując wzbudzić litość na słodkie oczka w swojej dziewczynie.
- Jestem padnięta po wczorajszym, bejbe, zaraz idę spać. – odparła cmokając chłopaka w policzek a następnie zamknęła drzwi.
I została sama z Louisem...
***
Impreza powoli się rozkręcała, chodź pomimo wszystkiego nie chciałam wyjść na parkiet tylko siedziałam przy ścianie przy stoliku z Monicą i powoli sączyłyśmy drinki i rozmawiałyśmy.
Chłopcy gdzieś wybyli na parkiet, tylko z czasu można było dostrzec sylwetkę któregoś z nich.
Dopiero po jakieś niespełna godzinie przybyli wszyscy aby wreszcie coś wypić. Stolik był dość duży, więc zmieściliśmy się wszyscy. Obok mnie usiadł Liam a na przeciwko... Harry.
***
Drink za drinkiem i co raz mniej zwracałam uwagę na to co mówię...
- Idziemy densić kochanie? – zwrócił się do mnie Liaś.
- Idź, bejbe, nie chce mi się. – spławiłam go delikatnie, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam ochoty.
- Może nie umiecie? – rzucił spoglądając na nas z chamskim uśmiechem.
- Hm? – reszta dolała oliwy do ognia i spojrzenia chłopaków poległy na nas.
- MY? – spytałam wstając i dotykając torsu Liama wyminęłam go. – To patrz.
Podeszłyśmy do lady i zaraz po tym w klubie rozprzestrzeniła się głośna muzyka <klik>.
- Idealnie. – mruknęłam wchodząc na ladę i dość... wysokich i niestabilnych szpilkach.
Monica ruszyła za mną i w rytm muzyki tańczyłyśmy na blacie, a chwilę potem przy nim zebrało się niezłe stado napaleńców.
Czułam się jakbym tańczyła w klubie GO-GO. Te spojrzenia innych, obleśnych facetów, natarczywe dotyki...
Kątem oka widziałam zamurowanie chłopaków, bo jakby wpadł to Louis, to nikt by nie przeżył, nawet my.
Szczerze mówiąc, Moni radziła sobie lepiej ode mnie, bardziej odważnie.
W pewnym momencie rozjechałam się na ladzie robiąc przy tym szpagat i jednocześnie w stanik wsadzając kilka dolców, które od jakiegoś czasu próbował mi wetknąć jakiś staruch.
I w tym momencie *BACH! Koleś z hukiem upadł na ziemie. Harry... Przerzucił mnie przez ramię i ruszył ze mną w stronę wyjścia.
- Zostaw mnie do jasnej cholery! – zaczęłam wymachiwać rękoma.
Chłopak postawił mnie na nogi i spojrzał na mnie z lekkim chaosem w oczach.
- Co ty wyprawiasz? – zapytaj spokojnie.
- To co ja robię, nie jest twoją sprawą, wypierdalaj ode mnie raz na zawsze popierdoleńcu! – wykrzyczałam mu prosto w twarz próbując odbiec od niego w stronę środka sali.
Nie... Był szybszy. Chwycił mnie gwałtownie za nadgarstki i pocałował, próbując natarczywie wsadzić swój język do środka mojej buzi.
Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało dopóki... *JEB!
- Zayn?! – wrzasnęłam spoglądając raz na niego raz na leżącego na ziemi Harrsa...
- Chodź stąd... – rzucił biorąc mnie za rękę, jednocześnie wychodząc z budynku.
________________________________
Nie wiem co mam tak na prawdę powiedzieć... Nie miałam przez ten miesiąc dostępu do komputera... Wchodziłam tylko na 5 minut zobaczyć co się dzieje na twitterze i fejsbuku. Nie miałam czasu aby go napisać na komputerze, więc... pisałam go na komórce... dobry miesiąc... Uwierzcie mi, że nie tak łatwo się pisze na komórce takie rzeczy...
Jeśli następny rozdział pojawi się za miesiąc z moich powodów to zawieszę bloga, bo takie prowadzenie go nie ma najmniejszego sensu...
Przepraszam, że Was zawiodłam, ale mam nadzieję, że kolejny rozdział dodam bardzo szybko.
+ komentować mogą TYLKO obserwatorzy bloga. anonimom "podziękowałam" z racji chamstwa i spamu.
+ jeśli macie jakiekolwiek pytania to piszcie na mojego twittera -> @xx_paulla_xx
Oczywiście przez kilka rozdziałów nie ma określonej liczby komentarzy, abym dodała nowy, ale mam nadzieję, że komentarze nie spadną pomimo wszystkiego, bo to jedyne moje wsparcie.
+ krytykujcie! przecież możecie mówić co Wam się nie podoba! dzięki temu będę naprawiać swoje błędy. Ale tylko krytyka UZASADNIONA.
Następny rozdział będzie bardzo interesujący! W sumie będzie niezłe wydarzenie, którego sama się nie spodziewałam!
Także pozdrawiam i liczę na szczerość xxx
HMMM... MI SIE PODOBA :)
OdpowiedzUsuńFAJNIE BY BYŁO GDYBY JULIA FLIRTOWAŁA Z ZAYNEM IWGL. A HAZZ ZAZDROSNY NIECH ŻAŁUJE CO STRACIŁ :D
ROZDZIAŁ GENIALNY I DŁUGI :D <3
AAAAAAAAAAAA jak ja to kocham <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny (jak zawsze) i dłuuuuugi co strasznie mi się podoba <3
Idealnie wplotłaś w treść nasze pojebane teksty :3
Czekam na następny <3
Fajnie się potoczyła akcja ciekawe co będzie dalej..
OdpowiedzUsuńmega mega mega!
OdpowiedzUsuńDługi zajebiście! *.*
+wiesz , że nienawidze Cię za to co się stanie w następnym rozdziale ;cc
Więc szybko go dodawaj , żeby było już po :))
http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/
Super :D Nominowałam cię do LA http://1d-my-inspiration.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKude, podałam linka do twojego bloga xD Idiotka ze mnie xD Tu masz linka do strony : http://forevercryanglove.blogspot.com/2013/01/liebster-award-part-two-and-three-d.html
UsuńSUPER ! Fajne zwroty akcji i wg świetnie się czytało! Nie ma tu żadnego zawieszania bloga! To opowiadanie jest zbyt wspaniałe! Bedziemy wiernie czekać na nowe rozdziały nawet rok ♥
OdpowiedzUsuńFajnie. Podoba mi się nowy wizerunek Julii i ta akcja na końcu...no nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńJa się cieszę , że w końcu dodałaś ! Opłacalo się tak długo czekać, rozdział jest mega. Cieszę się że nareszcie Jul i Zayn <3
OdpowiedzUsuńpodoba mi się tu ! nagłówek jednym słowem zajebisty ! *.*
OdpowiedzUsuńmasz nieźle rozwinięty styl pisarski .. mam nadzieję że to
opowiadanie będzie się ciągnąć jeszcze przez dłuuugi czas.
oczywiście przeczytałam dopiero ten,ale zabieram się za resztę.
live-while-we-arre-young.blogspot.com
zapraszam do mnie. mam nadzieję,że też
zostawisz po sobie jakiś ślad? ;3